wtorek, 24 marca 2015

Gluten

Wątek glutenu chodzi za mną od bardzo dawna, ale nigdy nie miałem pomysłu, jak w formie klarownego wpisu ugryźć tę molekułę. Teraz też nie mam, ale pomyślałem, że fajną ideą będzie post ruchomy/otwarty, taki, do którego będę mógł zawsze coś dopisać w miarę przekopywania się przez glutenową literaturę. Post in statu nascendi o glutenie, bez spinki, coś w rodzaju notatnika - taka forma odpowiada mi najbardziej, pewnie dlatego, że taki luz pozwoli mi głębiej wejść w temat, za którym chyba nie przepadam. 

Ok, co z tym glutenem? Czy jest to kozioł ofiarny środowisk paleo? A może jest realnym zagrożeniem dla ludzi nie mających klasycznych problemów zdrowotnych związanych z glutenem (choroba trzewna, zdiagnozowana alergia, etc.) i ma udział w wielu metabolicznych zaburzeniach cywilizacyjnych?

Nie da się ukryć, że nie jest niewiniątkiem, ale czy naprawdę gluten/pszenica/inne zboża go zawierające to metaboliczne chochliki, które ok. dziesięć tysięcy lat temu uciekły pierwszym farmerom, a teraz sieją spustoszenie w komórkach coraz bardziej niestabilnej metabolicznie/zdrowotnie cywilizacji?

Po prostu pogadajmy o glutenie i zobaczmy, co na niego mamy. Prokurator żąda kary śmierci.

Intro: jak dochodzi do tego, że w hiperracjonalnym świecie nauki/dziennikarstwa naukowego dochodzi do powstania często skrajnie odmiennych opinii dotyczących tego samego zjawiska (vide "masło wraca do łask" [fantastyczny numer tygodnika TIME z poprzedniego roku] vs. "unikajmy tłuszczów nasyconych")? Nie chce mi się słuchać o działaniach ukrytego lobby (oczywiście ten czynnik był szalenie istotny vide kulisy powstawania wytycznych dotyczących żywienia w USA). Literatura jest dostępna dla wszystkich zainteresowanych. 

Zaczynamy od skrajnych opinii z naszego podwórka.

Marcin Rotkiewicz z Polityki:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1608979,1,dochodowa-dieta-bezglutenowa.read 

http://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/dieta-bezglutenowa-nie-dla-kazdego,516930.html

versus

Mateusz Rolik z Nowej Debaty:

http://nowadebata.pl/2011/10/13/buszujacy-w-pszenicy/

TBC
===============================================================
5 GATTACA: marca 2015 Wątek glutenu chodzi za mną od bardzo dawna, ale nigdy nie miałem pomysłu, jak w formie klarownego wpisu ugryźć tę molekułę. Teraz też nie ...

sobota, 21 marca 2015

Popularność diet bezglutenowych jako marker niewydolności systemu ochrony zdrowia?

http://huntgatherlove.com/content/gluten-free-so-popular-because-our-health-care-system-mess

Dobrych artykułów dotyczących szeroko pojętego zdrowia i chorób cywilizacyjnych nie brakuje ani w opiniotwórczej prasie, ani w health blogosphere, ale rzadko udaje mi się trafić na tekst, pod którym mogę podpisać się w 100%. Chyba dlatego, że rzadko udaje się połączyć w ramach jednej wypowiedzi racjonalną ocenę jakiegoś zjawiska czy problemu, szerszy kontekst i osobisty ton, unikając jednocześnie jałowych tyrad.

(Nie da się ukryć, że autorka świetnego bloga Hunt Gather Love nieco złagodniała. I tak przy okazji: nigdy nie zaczytywałem się w paleosferze (z wielu powodów), ale opinie McEwen zawsze były powiewem świeżego powietrza w nabuzowanej testosteronem, patriarchalnej i bardzo często po prostu mizoginicznej społeczności paleo. No i kiedyś sam spotkałem się z zarzutem, że nie lubię kobiet rozpychających się w tematach związanych ze zdrowiem. Bzdura: płeć nie ma tu znaczenia. Nigdy nie miałem problemu z uznaniem wyższości intelektualnej kobiety. I Melissa McEwen jest świetnym przykładem.)

Rekomendowany wpis to zaledwie intro, krótki szkic, ale prowokuje wiele pytań.

Co z tym glutenem? Dlaczego coraz więcej ludzi szuka na tej płaszczyźnie (gluten-free diet) szansy na poprawę stanu zdrowia, swojego lub swoich bliskich? Dlaczego w ogóle w ostatnich latach nastąpił boom zainteresowania naukami o żywności i żywieniu? Dlaczego tak często (i czy słusznie) upatruje się w narzędziach dietetycznych szansy na swoisty powrót do przeszłości (= wyidealizowanego świata bez chorób cywilizacyjnych)? 

Prostych odpowiedzi nie ma, ale jeśli ktoś się wcześniej nad tym nie zastanawiał, to warto zacząć od tekstu McEwen.

Wracając konkretnie do glutenu - na tej samej zasadzie pojawiają się pytania o kwasy nasycone, cukier, cholesterol, fruktozę, mleko/nabiał, etc. 

Kontekst jest klarowny: z jednej strony funkcjonujemy w epoce kultu zdrowia/ciała, z drugiej - system ochrony zdrowia jest chaotyczny, niewydolny i absurdalnie zimny. Uczelnie medyczne kształcą roboty, a edukacja zdrowotna w całym systemie szkolnictwa praktycznie nie istnieje. 

"Nie dramatyzuj" - ktoś może tak napisać. Ok, być może tak to wygląda, ale patrząc na cały problem (stale pogarszający się stan zdrowia społeczeństwa) od środka, można sobie pozwolić na taki właśnie ton.

Ok, to nie miał być lament, tylko zwykłe podzielenie się linkiem :)
5 GATTACA: marca 2015 http://huntgatherlove.com/content/gluten-free-so-popular-because-our-health-care-system-mess Dobrych artykułów dotyczących szeroko poję...

sobota, 7 marca 2015

Back to the future

Blog pozostaje otwarty, więc postanowiłem, że wpadnę tu od czasu do czasu i wrzucę coś na zupełnym luzie (tym bardziej, że ktoś to czyta); bez spinania się i wojen dermatologicznych, z minimalną dawką cynizmu/nihilizmu/agresji; bez zabawy w "dermatologicznego guru", bez taśmowego interpretowania wyników badań (ta przestrzeń została zamknięta definitywnie) i z dużo mniejszą energią (wybaczcie) wkładaną w odpisywanie na pytania zawarte w komentarzach (tym bardziej, że nie potrafię odpisywać lakonicznie i zazwyczaj tonęliśmy tu w dygresjach).

Ze spraw formalnych: w sumie nigdy wcześniej klarownie tego nie wyraziłem, ale ten cyfrowy notatnik nie jest pisany z perspektywy lekarskiej. Nie odbywają tu żadne procesy diagnostyczno-terapeutyczne. Jestem totalnym przeciwnikiem "leczenia w sieci", ponieważ w żaden sposób nie da się tego zjawiska kontrolować, nie wspominając już o tym, że nic nie jest w stanie zastąpić klasycznej interakcji lekarz-pacjent. Problem polega na tym, że ta klasyczna relacja została poważnie zaburzona (na wielu poziomach) i zapewne będzie tylko gorzej, stąd naturalne i zrozumiałe próby poszukiwania pomocy poza oficjalnym systemem ochrony zdrowia.

Już kiedyś napisałem, że każdy (bibliotekarz, bankier, fan sportów sylwetkowo-siłowych, gospodyni domowa, student medycyny) może założyć bloga i analizować różne problemy medyczne. Może nawet nieśmiało doradzać, jeśli tylko czuje się na siłach + to, co pisze, ma silną podbudowę merytoryczną. Ktoś, kto tego nie rozumie, przespał chyba rewolucję, jaka dokonała się w tej przestrzeni (health blogosphere).

Brzmi to patetycznie/pretensjonalnie i generalnie głupio się czuję wykładając takie banały, ale wiecie, wolę mieć pod ręką taki komunikat skrojony pod nabuzowanego hejtera, który może wpaść w każdej chwili i strasząc mnie Izbą napisać, że muszę uważać na to, co piszę. 

Uważam.  

To chyba tyle w tym momencie. 
5 GATTACA: marca 2015 Blog pozostaje otwarty, więc postanowiłem, że wpadnę tu od czasu do czasu i wrzucę coś na zupełnym luzie (tym bardziej, że ktoś to czyta); ...
< >