wtorek, 24 czerwca 2014

Intro

Czytelnicy, którzy pamiętają poprzedniego bloga (który tematycznie oscylował między rolą odżywiania w kontroli procesów trądzikowych a dekonstrukcją najbardziej zakorzenionych w dyskursie dermokosmetycznym mitów dotyczących pielęgnacji skóry trądzikowej), nie będą zaskoczeni treściami poruszanymi na Gattace. Modyfikacji ulegnie natomiast forma - Kraina Retinoidów obfitowała w tasiemcowe wpisy, przez co chwilami rozmyciu ulegały sens i esencja, dlatego postanowiłem pisać bardziej "kwantowo" - zwięźle i z dużo większym naciskiem na konkret.

Jeśli miałbym w jednym słowie zamknąć problematykę bloga, byłoby to "zapalenie". Nie jest to wyjątkowo świeża idea, bo jest obecnie wiele blogów poruszających się w podobnych rejonach (jak choćby Cooling Inflammation), ale w naszej blogosferze praktycznie nie ma niczego, co można by nazwać rodzimym odpowiednikiem CI. 

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że cywilizacja zachodnia [im dalej od tropików, ale o tym kiedy indziej] coraz bardziej pogrąża się w przewlekłych procesach zapalnych. Mediatory stanu zapalnego grają pierwszoplanowe role w klasycznych chorobach reumatycznych i autoimmunologicznych, całym spektrum zapalnych dermatoz (z trądzikiem, łuszczycą i atopowym zapaleniem skóry na czele), ale również w chorobach, które do niedawna funkcjonowały w nie-zapalnym paradygmacie - depresji, zespole chronicznego zmęczenia, miażdżycy, otyłości i cukrzycy typu 2 - mimo tego że już pod koniec XIX wieku, dzięki przełomowym pracom Ebsteina, zdawano sobie sprawę z roli zapalenia w patogenezie cukrzycy, a słynny Rudolf Virchow w połowie XIX wieku określił miażdżycę terminem "arteritis deformans", kładąc w ten sposób potężny nacisk na zapalne tło choroby, która 150 lat później często traktowana jest jako prosta pochodna lipidogramu i na tym uproszczonym fundamencie opiera się między innymi jałowy intelektualnie marketing budowany wokół takich produktów jak Flora pro.activ, Benecol czy Optima Cardio, których wpływ na procesy leżące u podstaw miażdżycy w świetle aktualnych badań można bez większych kontrowersji określić zerowym. 

Tego bloga nie byłoby, gdyby nie prace takich naukowców jak Reddy, Funk, Szent-GyörgyiSelye, Sapolsky, McEwen, Pauling, Ames, Hotamisligil, Laron, Kligman, Packer, Zouboulis, Chrousos, Holick, Bartke, Simpson, Męczekalski, Lorincz, Gluckman, Hanson, Barker, Azziz, Pastore, O'Daly, Korkina, Slominski, Yamamoto, Gallo, Yamasaki, Kostyuk, Glaros, Maes, Fontana, Pollak, Chakraborty, Melnik, Rosenfield, De Luca, Ottaviani, Gruber, Holtz, Valacchi, Wertz, Lindholm, Abbott, Dumesic, Pomytkin, de la Monte, Ling, Schmidt, Imperato-McGinley, Dušková, Peck i wielu innych, dlatego postaram się regularnie nawiązywać do klasycznych publikacji.

Mamy rok 2014, ale niestety w wielu przypadkach podejście do chorych z przewlekłymi chorobami zapalnymi jest przerażająco archaiczne. I tu dochodzimy do clou, ponieważ przeciętny lekarz nigdy się z tą krytyczną refleksją nie zgodzi, mówiąc: "Co za pusty osąd, przecież mamy coraz lepsze leki przeciwzapalne!". W tym właśnie problem, że mimo coraz bardziej wysublimowanych terapii biologicznych medycyna przegrywa z zapaleniami na długim dystansie.

Nie będę udawał, że wiem, dlaczego tak się dzieje, ale w świetle wielu badań ignorowanie roli całego spektrum mikroskładników [na czele z witaminą D, cynkiem, selenem i podstawowym duetem antyoksydantów - kwasem askorbinowym i substancjami z grupy tokoferoli i tokotrienoli, czyli witaminą E] i strategii lifestyle'owych w modulowaniu procesów zapalnych jest niedorzeczne. 

Dramatem jest to, że większość lekarzy ma gdzieś prace z zakresu choćby nutrigenomiki. Dlaczego uważam, że mają je gdzieś? Dlatego, że ze świecą próżno szukać lekarzy mających odpowiednią wiedzę na temat regulacji ekspresji genów mających udział w różnych procesach zapalnych. Dlatego, że "witaminki" traktowane są jako ciekawostka, podczas gdy odpowiednie dawki konkretnych mikroskładników na długim dystansie zachowują się może nie jak przeciwzapalne magic bullets, ale na pewno powinny znajdować się w immunomodulującym armatorium.

Żyjemy "daleko od raju" [od ekosystemów, które dają pożywienie kipiące od mikroskładników], w czymś w rodzaju "regulacyjnej próżni" - większość ludzi spożywa tak małe ilości kluczowych składników regulujących procesy metaboliczne, dostrajających mechanizmy homeostazy energetycznej [wrażliwość insulinową, wrażliwość leptynową, etc.], stanowiących tarczę redoks i skafander przeciwzapalny, że absolutnie nie można się dziwić, kiedy czyta się aktualne dane dotyczące epidemiologii spektrum chorób cywilizacyjnych. Brawo, WHO. Cudowna organizacja.

Naprawdę nie trzeba być chodzącym układem scalonym jak Wittgenstein, żeby dojść do podobnych refleksji; tym bardziej, że szerokim strumieniem płyną dane, które można wykorzystywać w codziennej praktyce. To nie jest wiedza tajemna.

Aż prosi się, żeby napisać wielotomowe dzieło zatytułowane trawestacją słynnego dzieła "Zmierzch i upadek cesarstwa rzymskiego" - "Zapalny zmierzch i upadek cywilizacji zachodniej".

Potężnym dysonansem jest to, że mamy sporo narzędzi spoza mainstreamowej farmakologii, ale z jakichś powodów nie stosujemy ich powszechnie. Przeciętny lekarz powinien stanąć przed lustrem i zadać sobie pytania - "Ile czasu poświęcam na czytanie nowych badań ze swojej dziedziny?; jak bardzo rozwinąłem/am się intelektualnie na przestrzeni ostatnich lat?; czy zdaję sobie sprawę z tego, jak gigantyczny postęp dokonał się w naukach molekularnych?".

Do tego wątku wrócę szybko. Pamiętajmy - "The future is already here--it's just not very evenly distributed".

Choroby zapalne skóry będą stanowić oś bloga, ale myślę, że nie zabraknie również innych wątków dotyczących takich zagadnień jak zapalenia stawów, miażdżyca, toczeń, etc.

W dużym skrócie: trądzik, rosacea, łojotokowe zapalenie skóry, enigmatyczna kategoria, jaką jest "skóra wrażliwa" (sensitive skin syndrome) i wiele innych zjawisk zapalnych - oto tematyka bloga w pigułce. 
5 GATTACA: czerwca 2014 Czytelnicy, którzy pamiętają poprzedniego bloga (który tematycznie oscylował między rolą odżywiania w kontroli procesów trądzikowych a deko...
<